-Przybywamy z innego świata z pomocą. Mówcie mi, proszę, Karmen, a to jest, Muza.
-Czego tu szukacie?
Zza Thermusa wyszła Thalia. Wyciągnęła szybko miecz z pochwy i wymierzył go w stronę Muzy. Ta spojrzała na nią złowrogo i już wiedziałam, że jeżeli dojdzie do starcia, może się ono zakończyć tragicznie. Wiatr wokół nowo przybyłej zawirował niebezpiecznie, ale nie zrobiła żadnego dodatkowego kroku. Po prostu stała i patrzyła czekając na ciąg dalszy.
-Widzę, że nie grzeszycie grzecznością. Może ktoś inny doceni nasz sojusz.-Karmen ukłoniła się patrząc zalotnie na Thermusa i już wiedziałam co dalej nastąpi. Mężczyzna od zawsze był kobieciarzem i nie krył się z tym.
-Thalio, odejdź stąd natychmiast.-Warknął w stronę córki, która odeszła rzucając mu spojrzenie pełne pogardy. Widziałam jak powstrzymywał się od ukarania jej.
-Wybaczcie, drogie panie, że tak was potraktowaliśmy. Zapewne znużyła was długa droga. Wejdźcie zatem na poczęstunek.
Wskazał ręką potężne wejście po czym poszedł przodem. Obie panie wymieniły się spojrzeniami po czym weszły, a ja zaraz za nimi. Muszę przyznać, że specjalnie podchodziłam bliżej Muzy, chcąc zrozumieć, dlaczego jej szaty nawet teraz unosiły się na wietrze, którego nie było. Nic nie czułam, nawet gdy myślałam, że zaraz na nią wejdę, nic nie mogłam poczuć. Zaśmiałam się pod nosem, ze swojej głupoty i dziecinności. Ciekawe, kiedy się tak zmieniłam?
Znów znaleźliśmy się przy stole, jednak teraz tylko nasza czwórka. Służba szybko uwinęła się z podaniem świeżych potraw i zniknęła za drzwiami. Dopiero wtedy zaczęliśmy rozmowę. Mówiłam ja, gdyż Thermus zajęty był podziwianiem Karmen.
-Dlaczego chcecie nam pomóc?-Skierowałam swoje pytanie do Muzy, która wydawała się być rozumniejsza. Odpowiedziała jednak blondynka, która widocznie miała podzielną uwagę.
-Pomyślałyśmy, że Celinie przyda się nauczka. I szczerze mówiąc, nudziło się nam.-Wzruszyła ramionami i zrobiła słodką minę, sprawiając, że Thermus rozpłynął się i odleciał.
-Nudziło się wam? Piszecie się na wojnę, a nie jakieś podwórkowe potyczki-warknęłam, widząc lekceważące podejście do sprawy.
-Mamy sojuszników, uspokój się.-Usłyszałam słaby głos Thermusa.
-Dobrze, w takim razie, kim jesteście?
-Powiedzmy, że jestem prawą ręką Muzy, ale nie pytaj kim ona jest. Nikt tego nie wie.-Wyjaśniła popijając zmrożony sok z Piritasajów. Osobiście nie lubiłam tego napoju, ale dawał potężnego kopa i motywował do działania.
-Dlaczego? Ona musi wiedzieć kim jest.
-No tak, może i musi, ale tego się nie dowiemy.
Dlaczego?
-Bo jest niema.
Wybuchnęłam śmiechem, którego nie mogłam od tak powstrzymać.
-Jestem niema? Dobrze wiedzieć-powiedziałam pomiędzy spazmami śmiechu.
-No co? To jest kara za to, że i tak jesteś ładna.
-No dobra, mogę być niema, ale ciekawe jak z tego wybrniesz, bo mogę przecież napisać na kartce.
-To się okaże.
-Ooo...przykro mi-czułam się głupio.
-A nie może napisać odpowiedzi?-zapytałam po chwili ciszy.
-To nie jest takie łatwe. Złożyła przysięgę swojemu mistrzowi, że nigdy jej dłonie nie spoczną na żadnym przedmiocie. Ponoć to miał być ostatni sprawdzian i po jakimś tam czasie miał zdjąć z niej przysięgę, ale nie zdążył, zmarł.
-Nieźle-powiedziałam z podziwem.-Tylko jak ja będę walczyła?
-Skoro nie może niczego dotykać, dlaczego pisze się na wojnę?
-Coś mi mówi, że nie raz zobaczysz jak ona walczy.-Karmen uśmiechnęła się z rozbawieniem i wróciła do cichej rozmowy z Thermusem. Przez chwilę patrzyłam na Muzę. Kobieta w swoim życiu, nie powinna doznać takiego cierpienia. To mężczyźni powinni brać na siebie całe cierpienie, aby żadna kobieta nie musiała o znosić. Coś delikatnego nie może być wystawione na działanie żelaza czy ognia. Poczułam, że mam coś wspólnego z tą cichą osobą. Nie tylko ją wystawili na próbę i nie tylko ona ją przeszła.
-fajne zakończenie, z przekazem-odsunęłam się od laptopa i spojrzałam na Karmen.-Czyli kręci cię Thermus? Nie lepiej stworzyć sobie kogoś nieżonatego?
-Drwij sobie, drwij. Jeszcze zobaczysz, że każdy chłopak będzie mój.
-Już to widzę, z tym twoim hipnotyzującym wzrokiem na pewno-zaśmiałam się widząc jej wypieki na twarzy.
-Za te drwiny tobie też kogoś stworzę i zobaczymy co biedna poczniesz nie mogąc dotknąć ukochanego.-Zaśmiała się złowieszczo i wyszła z pokoju zatrzaskując drzwi.
-Za bardzo się wczuwasz! To tylko opowiadanie!-krzyknęłam za nią, ale nie byłam pewna, czy mnie usłyszała.
Później miałam dowiedzieć się, że to ja przez chwilę byłam jej weną i to przeze mnie znalazłyśmy się tam, z dala od domu, skazane na wytwór własnej wyobraźni.
Oh! Dziwię się naprawdę, że nikt tu jeszcze nic nie napisał. Błądziłam sobie rano po toplistach, myśląc, że nic ciekawego nie znajdę, a tu - proszę!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to opowiadanie (a uwierz, że niewiele internetowych opowiadań mi się ostatnio podoba). Jest ciekawe, a pomysł z ucieleśnieniem weny? Genialny! (przez chwilę przeszło mi przez myśl, że może jest tam was dwie po drugiej stronie ekranu...)
I w końcu, w końcu! W końcu znalazłam coś, co nie ma błędów (gdzieś tam rzuciła mi się w oczy literówka, ale już nawet nie wiem jaka). Wdzięczna ci jestem za to, że piszesz poprawnie. Naprawdę. Szanujmy język polski.
(Szczerze mówiąc nad interpunkcją powinnaś trochę popracować, ale przecinków jest u ciebie zbyt dużo, a nie za mało, jak to zwykle bywa, więc dużo łatwiej to wyleczyć. Z resztą, nikt nie jest idealny ;D)
Jeśli jesteś zainteresowana, adres do siebie zostawiłam w "spamie". Tymczasem zamierzam tu wpadać, a jeśli zapomnę, przypomnij o sobie.
Czekam na kolejny rozdział ;)
Nie masz pojęcia jak bardzo cieszy mnie Twój komentarz. U mnie z ortografią zawsze był krucho, a o przecinkach nawet nie chce wspominać. Oczywiście staram się samodoskonalić, jednak trochę to jeszcze zajmie. Za ekranem jestem jedna, niestety. Myślę, że ktoś do poganiania by mi się przydał. Oczywiście, że jestem zainteresowana Twoim opowiadaniem. Postaram się już jutro usiąść i coś napisać.
UsuńPozdrawiam!
Tak po mojemu, to tworzenie czegoś we dwie lub więcej osób (szczególnie jeśli to same kobiety xD) to pomysł trudny do zrealizowania. Próbowałam wiele razy i, wierz lub nie, za każdym razem coś się psuło. A to nie ma czasu, a to chłopak rzucił i trzeba popłakać, a to "nie mogę jeść ciastek, a tylko z ciastkami umiem siedzieć przed komputerem"...
UsuńLepiej jednak samemu o wszystko zadbać i czekać na ocenę, takie jest moje zdanie. Ale bardzo szanuję osoby, którym wspólna praca wychodzi.
Tobie, jak mi się wydaje, wspaniale wychodzi w pojedynkę rozmawianie z samą sobą, więc po co tu towarzystwo? ;D
Dużo weny życzę i czekam.
Nie zdawałam sobie z tego sprawy. Zwykle myślałam, że to same przyjemności, ale dziękuję Ci, że podzieliłaś się ze mną swoimi przeżyciami. Wydaje mi się to śmieszne, ale musiało nieźle denerwować. Tak, rozmowa z samą sobą to nic nowego :) Dziękuję Ci za komplementy i życzenia. Mam nadzieję, że nie będziesz musiała długo czekać, bo mam już połowę rozdziału.
UsuńPozdrawiam!
Witam ponownie ;)
OdpowiedzUsuńZa dobrze wykonaną robotę, otrzymujesz ode mnie nominację do Liebster Award. Więcej informacji tutaj: CzP: Liebster Award. Proszę o potwierdzenie u mnie na stronie.
Serdecznie pozdrawiam.